Legenda obrazowa


o świętej Jadwidze księżnie szlązkiej


według rękopisu z r. 1353 przedstawiona i z późniejszemi tej treści obrazami porównana

Kraków 1880
Obraz 29
Legenda o św. Jadwidze śląskiej Petera Freytaga z 1451 r.
Tu nakłania swego małżonka, aby własnym kosztem kazał zbudować klasztor w Trzebnicy dla zakonnic reguły Cysterskiej.

Z niniejszym obrazem rozpoczyna się rysunkowe przedstawienie szóstego rozdziału legendy, przytaczającego dowody miłosierdzia Śtej Jadwigi i jej miłości względem bliźnich. W ich opowiadaniu autor wychodzi jak zawsze z pewnych słów pisma świętego, które Śta Jadwiga ciągle miała na uwadze i których rady spełniała. W tem miejscu przytacza głos Chrystusa u Śgo Łukasza w rozdziale 6: bądźcie miłosierni.
Sam przedmiot obrazu nie potrzebuje dalszego objaśnienia, dostarcza go bowiem nadpis. Co do szczegółów, widzimy w orszaku książęcym dwóch zakapturzonych, a dwóch z odkrytemi głowami dworzan. Między zakapturzonymi jeden miecznik. Za księżną widać dwie przyboczne niewiasty, wszystko to mniej więcej z poprzedniemi obrazami zgodne.
Ale wielce jest ciekawą sama budowa murów Trzebnickich. W ich rozpołożeniu widzimy już krzyżową formę kościoła i część kapłańską, zakończoną półokrągłym przybytkiem (sanctuarium). Mularze mają kielnie zupełnie dzisiejszym podobne, jeden z nich trzyma jeszcze w ręku cegłę tym sposobem jak dzisiaj. Do podnoszenia cegieł w górę służy winda podwójnym blokiem opatrzona a poruszana za pomocą koła, które na obrazie wygląda jakby jakiś żelazny lub ołowiany do budowy sklepienia przygotowany buksztel. Tak błędne a raczej niedokładne narysowanie owego koła, którego nie mógłby się dopuścić oryginalny rysownik, każe wnosić, że obrazy Ostrowskiego rękopisu z jakiegoś dawniejszego kopijowane być musiały. Ubiór mularzy rozmaity. Starszy na rusztowaniu stojący z cegłą w jednem, z kielnią w drugiem ręku, ma na sobie dość przyzwoitą suknię, spodnie do kostek, a na głowie okrągły jakby ze słomy upleciony kapelusz z wązkim do góry wywiniętym brzegiem. Drugi na głowie spiczasty kaptur, inny znowu szlafmycę, a jednego z nich głowa, chustką po prostu związana. Są to jak widać ludzie z różnych stron a może różnych narodowości, na zarobek do Trzebnicy zebrani.
Bardzo podobnie przedstawia tę scenę rysunek zamieszczony w rękopisie Hornigowskim. Liczba osób (z wyjątkiem braku jednego mularza) ich akcya, oraz kształt murów kościelnych zupełnie te same; odmienne tylko zahaczenie windowanych w górę ciężarów, a koło od windy bardzo wyraźne. W orszaku książęcia Henryka występuje znowu ów ochmistrz w szubiastem polskiem ubraniu. Malarz tryptyku podwyższył nieco mury, ale po ramach swego obrazu nie mógł już książęcego orszaku pomieścić. W drukowanej legendzie szczupłość miejsca nie pozwalała drzeworytnikowi rozwinąć całego tego obrazu. Ztąd też zaledwie trzy osoby mogły być na nim całkowicie zamieszczone. Koło windowe tutaj również wyraźne, ale mury kościoła odmienną mają formę.



Zamknij dokument